Czy stację ładowania można podłączyć przewodem czterożyłowym- BLOG - Greenkick (1)
Ogólnodostępne stacje ładowania

Czy stację ładowania można podłączyć przewodem czterożyłowym?

Tak — pod warunkiem, że zadbasz o prawidłowe uziemienie.

W branży elektromobilności jest kilka tematów, które wracają jak bumerang. Jednym z nich, zdecydowanie z czołówki, jest pytanie o to, czy stację ładowania można zasilić 4-żyłowym przewodem. Jedni mówią, że absolutnie nie. Inni mówią, że jak najbardziej tak. A prawda — jak to zwykle bywa — jest po środku i opiera się nie na opiniach, lecz na normach i zdrowym rozsądku.

Można to zrobić. I działa to poprawnie. Trzeba tylko wiedzieć, jak.

Dlaczego w ogóle temat 4-żyłowego przewodu budzi takie emocje?

Wynika to z historii polskich instalacji elektrycznych. W nowych budynkach mamy standard TN-S, z osobnym przewodem N i PE. W starszych — tych, które powstawały jeszcze zanim elektromobilność komukolwiek się śniła — króluje TN-C, czyli wspólny przewód PEN. I tu właśnie pojawia się kluczowy wątek: stacja ładowania wymaga osobnego przewodu ochronnego, bo cała komunikacja CP/PP, wszystkie zabezpieczenia oraz detekcja prądów upływu muszą działać w warunkach zgodnych z normą. Przewód czterożyłowy takiego rozdziału nie zapewnia — ale może zostać użyty jako fragment zasilania, o ile odpowiednio wykonasz podział PEN na PE i N.

Dlatego sama obecność kabla 4-żyłowego nie jest problemem. Problemem jest niewłaściwe jego użycie, czyli podłączanie stacji bez rozdziału PEN, bez uziemienia i bez podstawowych pomiarów.

Czyli jak to zrobić, żeby było bezpiecznie i zgodnie z normą?

Cała sztuka polega na tym, żeby przewód czterożyłowy nie prowadził bezpośrednio do stacji, tylko do rozdzielnicy, w której wykonuje się poprawny podział PEN. Dopiero z rozdzielnicy wychodzi osobny PE oraz N, które zasilają stację zgodnie ze standardem TN-C-S. Z punktu widzenia stacji ładowania różnica między układem TN-S a TN-C-S po prawidłowym podziale przestaje mieć znaczenie — warunki pracy są identyczne. Stacja ma osobny tor ochronny, osobny tor neutralny, a całość dodatkowo wspierana jest uziemieniem wykonanym przy urządzeniu.

Dodatkowe uziemienie nie jest fanaberią ani „dobrą praktyką”. Jest warunkiem tego, by punkt podziału PEN był stabilny, a ochrona przeciwporażeniowa i przeciwpożarowa działały tak, jak przewidują to normy. Dzięki temu system monitorujący PE w stacji ma odpowiednie odniesienie potencjału, a ryzyko awarii przewodu PEN nie prowadzi do sytuacji, w której obudowa stacji czy karoseria samochodu znajdzie się na potencjale fazy.
W kontekście bezpieczeństwa to element absolutnie kluczowy.

Normy, które to regulują — i dlaczego nie zakazują kabla 4-żyłowego

To nie jest tak, że istnieje przepis zabraniający stosowania kabla czterożyłowego do zasilania stacji. Nie znajdziesz takiego zdania ani w PN-HD 60364, ani w IEC 61851, ani w rozporządzeniach technicznych dotyczących stacji ładowania. Normy mówią o czymś innym: przewód PEN musi być rozdzielony w odpowiedni sposób, a punkt rozdziału musi być uziemiony. To wszystko. Jeśli to spełnisz, instalacja spełnia wymagania bezpieczeństwa.

A stacja ładowania — niezależnie czy AC 7 kW, czy AC 22 kW — ocenia to, co „widzi” na swoich zaciskach. Jeśli widzi osobny PE, osobny N, odpowiednią rezystancję uziemienia i poprawną pętlę zwarcia, to nie ma znaczenia, czy wcześniej był to kabel cztero- czy pięciożyłowy. Liczy się rezultat, nie filozofia podejścia.

Co daje dodatkowe uziemienie i dlaczego jest konieczne?

Uziemienie dedykowane stacji stabilizuje potencjał przewodu ochronnego i gwarantuje prawidłowe działanie detekcji prądów upływu, w tym tego, co robi RDC-DD. Przy ładowaniu pojazdów elektrycznych mamy do czynienia z przebiegami impulsowymi, pojemnościami i upływami typowymi dla filtrów w pojazdach — to nie jest zwykła pralka czy bojler. Stacja musi mieć odniesienie do ziemi na poziomie jakości znacznie wyższym niż zwykły obwód gniazdowy.

Z tego powodu w praktyce branżowej dążymy do tego, by uziemienie miało rezystancję na poziomie kilkunastu–trzydziestu omów. Im niżej, tym lepiej. W instalacjach DC często wymaga się jeszcze mniej, ale nawet przy AC obowiązuje zasada, że niski opór uziomu to spokojna praca systemów zabezpieczeń i brak fałszywych wyłączeń.

Jak wygląda prawidłowy układ zasilania w takim scenariuszu?

Najbardziej standardowo wygląda to tak, że przewód czterożyłowy (WLZ) dochodzi do rozdzielnicy budynkowej, tam następuje rozdział PEN, a następnie do stacji prowadzony jest już przewód pięciożyłowy. Dodatkowo przy stacji montuje się uziom pionowy lub otokowy i łączy go z PE prowadzącym do urządzenia. W praktyce daje to instalację pracującą dokładnie tak, jak gdyby cały tor zasilający był od początku pięciożyłowy.

Po zakończeniu instalacji wykonuje się komplet pomiarów: rezystancję uziemienia, impedancję pętli zwarcia, sprawdzenie ciągłości PE, pomiar RCD i test komunikacji CP/PP. Bez tego instalacja formalnie nie istnieje — a przy badaniu UDT i tak zostałaby odrzucona.

Typowe błędy, na które trzeba uważać

Choć teoria jest prosta, w praktyce spotyka się błędy, które potrafią całkowicie unieważnić sens wykonanej pracy. Najczęściej spotyka się podział PEN wykonywany w puszkach czy w przypadkowych miejscach instalacji, co jest niedopuszczalne i niebezpieczne. Równie często zdarza się, że dodatkowe uziemienie jest pominięte, bo „pewnie i tak jest w budynku” albo „na pewno wystarczy”. Takie założenia kończą się błędami pomiarowymi, zadziałaniami RCD i niekiedy realnym zagrożeniem.

Zdarza się również stosowanie przekrojów zbyt małych jak na moc stacji — choć to problem niezależny od liczby żył, to i tak warto o tym wspomnieć, bo kabel czterożyłowy często bywa pozostałością po starej instalacji, która po prostu nie była projektowana pod obciążenia generowane przez ładowanie EV.

Czy UDT ma tu jakieś specjalne wymagania?

UDT patrzy na efekt, nie na filozofię. Sprawdza, czy stacja działa bezpiecznie, czy zabezpieczenia reagują prawidłowo i czy instalacja spełnia wymagania wynikające z przepisów i norm. Stacja zasilana z kabla czterożyłowego, ale z prawidłowym podziałem PEN i solidnym uziemieniem, przejdzie badania równie bezproblemowo, jak ta zasilana pięciożyłowo. Kluczowe jest bezpieczeństwo, a nie to, ile żył miało WLZ.

Kiedy lepiej unikać czterożyłowego zasilania?

Choć z technicznego punktu widzenia jest to rozwiązanie dopuszczalne, są scenariusze, w których warto rozważyć położenie nowego przewodu pięciożyłowego. Najczęściej dotyczy to miejsc, gdzie instalacja jest bardzo stara, PEN ma widoczne uszkodzenia, a budynek ma historię awarii elektrycznych. Również w sytuacji, gdy planowana jest przyszła rozbudowa instalacji o kolejne stacje, większe moce lub system dynamicznego zarządzania energią, lepiej od razu wykonać zasilanie pięciożyłowe. Chodzi po prostu o komfort i przewidywalność pracy.

Sedno sprawy

Cały temat można podsumować jednym zdaniem: „Tak — stację ładowania można zasilić przewodem czterożyłowym, ale tylko wtedy, gdy wykonasz poprawny podział PEN w rozdzielnicy i zapewnisz dodatkowe uziemienie stacji.

To naprawdę wszystko. Nie ma tu magii. Nie ma zakazu w przepisach. Jest zdrowy techniczny rozsądek plus obowiązujące normy ochrony przeciwporażeniowej.

I warto o tym mówić głośno, bo ten mit, że „4 żyły absolutnie nie”, wyrządza więcej szkody niż pożytku. W rzeczywistości problemem nie jest kabel, tylko sposób jego wykorzystania.

Autor:

Paweł Salamonik

Dyrektor Sprzedaży

Email: pawel@greenkick.com.pl

Dodaj komentarz